Chłód na pogrzebie księżnej Kentu. Ekspert nie ma wątpliwości: William celowo ignorował skompromitowanego wuja
Pożegnanie księżnej Kentu w katedrze westminsterskiej miało być spokojne. Książę William demonstracyjnie zignorował księcia Andrzeja, a kamery to wychwyciły. Co działo się poza protokołem i dlaczego ten chłód zdominował odbiór ceremonii?
Rodzina królewska zebrała się we wtorek w katedrze westminsterskiej w Londynie, by pożegnać księżną Kentu, Katharine Worsley. Jednak według królewskiego biografa zamiast spokojnej zadumy widzowie dostali chłodny obraz dworskiej polityki. Andrew Lownie twierdzi, że gdy książę Andrzej zjawił się z policyjną eskortą u boku byłej żony, księżnej Yorku, wśród zgromadzonych dało się słyszeć poruszenie. W tym samym kadrze stanął książę William i próbował go całkowicie zignorować. Dla następcy tronu obecność skompromitowanego wuja była co najmniej zbędnym rozproszeniem w chwili rodzinnej żałoby.
Chodzi o cień sprawy Jeffreya Epsteina i medialne przecieki, że nazwisko Andrzeja ma szeroko przewijać się w aktach szykowanych do ujawnienia. Rodzina i prawnik Virginii Giuffre, która oskarżała go o nadużycia, wzywali do dalszego postępowania, czemu Andrzej stanowczo zaprzecza. W tle pozostaje spór o Royal Lodge oraz dawne wykorzystanie funkcji Specjalnego Przedstawiciela i inicjatywy Pitch@Palace, które, jak podkreśla biograf dla Daily Mail, obciążały wizerunek monarchii.
Książę William ignoruje wuja podczas pogrzebu księżnej Kentu
Za kulisami dominował jeden temat. William od miesięcy pilnuje, by nie być fotografowanym z Andrzejem. Uważa, że pobłażliwość wobec brata króla przynosi monarchii więcej szkody niż pożytku. Według osób z bliskiego otoczenia nie chce firmować swoim wizerunkiem powrotów do pierwszego szeregu kogoś, kto obciąża reputację całej instytucji. W dniu pogrzebu interpretowano to jako komunikat. Ceremonia miała być o zmarłej, nie o próbach rehabilitacji osoby obciążonej skandalami.
Z drugiej strony sali widać było inną strategię. Król Karol, towarzyski i wyrozumiały, zamienił z parą kilka uprzejmości i pozwolił zasiąść w pierwszym rzędzie. Tym gestem próbował utrzymać spójność rodziny w oczach opinii publicznej. Problem polega na tym, że dla wielu dworzan i komentatorów takie obrazki wzmacniają właśnie to, czego William chce uniknąć.
Kulisy napięcia w rodzinie królewskiej po występie Andrzeja
Niezadowolenie następcy tronu miało także wymiar taktyczny. W kalendarzu czekały dyplomatyczne obowiązki związane z wizytą państwową w Stanach Zjednoczonych. Dwór liczył, że rodzina królewska będzie narzędziem łagodnej siły, a nie przypomnieniem dawnych powiązań i nagłówków, które Europa i Ameryka wolałyby już nie widzieć.
W kuluarach powracało pytanie, czy Karol nie przecenia własnych możliwości godzenia wszystkich stron. Trzymanie Yorków blisko bywa wygodne, ponieważ ogranicza ryzyko kolejnych książek i wywiadów. Z perspektywy Williama to krótkowzroczne. Jego zdaniem każdy taki występ kosztuje monarchię wiarygodność, a rachunek ten płacą również ci członkowie rodziny, którzy na co dzień wykonują pracę u podstaw.
ZOBACZ TAKŻE: Ujawniono fragmenty książki o seksaferach księcia Andrzeja: "W łóżku jest najbardziej perwersyjnym zwierzęciem"
Pogrzeb pokazał także różnicę pokoleniową w rozumieniu obowiązku. Dla Karola ważne jest, by nikt nie czuł się wykluczony z rodzinnego stołu. Dla Williama ważniejsze jest to, jak ów stół wygląda w oczach podatników i partnerów zagranicznych. Pierwszy wybiera inkluzywność, drugi stawia na klarowność. W katedrze wygrał protokół króla, ale narracyjnie wygrała rezerwa syna.
Dokłada wszelkich starań, by zdystansować się od wuja i nie dawać się z nim fotografować. Uważa, że jego ojciec nie postąpił wystarczająco stanowczo.
Reszta pozostaje dopowiedzeniem do głównego sporu. W uroczystości nie wzięło udziału kilka znaczących osób, w tym królowa z powodu problemów zdrowotnych oraz książę Edward przebywający za granicą. W tle trwają spory o Royal Lodge i pytania o to, jak przystoi mieszkać byłemu pełniącemu obowiązki członkowi rodziny w czasie kryzysu kosztów życia. Po salonach nadal krąży opowieść o dawnych nieuprzejmościach wobec Kate, które rzekomo nie zostały zapomniane...