Dlaczego nikt nie rozliczył Nicka Cartera z Backstreet Boys? Oskarżenia o gwałt i przemoc wobec Paris Hilton to tylko wierzchołek góry lodowej
Kochały się w nim miliony dziewczyn na całym świecie, a jego słodka aparycja i blond włosy przez długie lata pozwalały mu zasłaniać się reputacją "grzecznego chłopca". Nick Carter z Backstreet Boys ma jednak za uszami więcej niż najwięksi hollywoodzcy skandaliści, a jego przeszłość skrywa wiele ciemnych rozdziałów: oskarżenia o gwałt i przemoc domową, plotki o molestowaniu przez menedżera zespołu, czy w końcu plaga przedwczesnych śmierci w jego najbliższej rodzinie… Jakim cudem nie dopadła go jeszcze "cancel culture"?
Kilka tygodni temu zespół Backstreet Boys zaliczył kolejny wielki powrót. Po blisko 32 latach od założenia grupy kwintet rozpoczął serię koncertów w futurystycznym obiekcie Sphere w Las Vegas. Na ich koncertach bawią się niesione nostalgią tłumy millenialsów, którzy dzięki piosenkom Backstreet Boys przenoszą się na chwilę do czasów, gdy życie było prostsze. W sieci nie brakuje entuzjastycznych recenzji, ale i krytyki. Na celowniku znalazł się bowiem Nick Carter, którego burzliwy życiorys, przynajmniej według sporej części internautów, powinien dyskwalifikować go z kontynuowania scenicznej kariery. I faktycznie, w świecie, gdzie jedna niefortunna wypowiedź może skończyć się skandalem, przystojnemu blondynowi uszło płazem o wiele więcej.
Oskarżenia o gwałty na nastolatkach
Nawoływania do bojkotu Cartera mają dość konkretne podstawy, bo uroczy wokalista został oskarżony o gwałt i napaść seksualną aż czterokrotnie. Pierwsze takie oskarżenie wysunęła pod jego adresem w 2022 Shannon "Shay" Ruth, która twierdziła, że Carter wykorzystał ją seksualnie w 2001 roku. Zmagająca się z autyzmem Ruth miała wówczas 17 lat, a jej historia brzmi przerażająco. Gwiazdor miał zaprosić ją po koncercie Backstreet Boys do busa, gdzie zaoferował drinka, prawdopodobnie wymieszanego z substancjami odurzającymi, a następnie zabrał do sypialni, gdzie rzekomo doszło do gwałtu. Kobieta twierdzi też, że Nick zaraził ją wówczas wirusem HPV. Kilka miesięcy później kolejne ofiary pozwały piosenkarza: Melissa Schuman z zespołu Dream oraz Ashley Repp. Do gwałtów miało dojść w 2003, gdy miały odpowiednio 18 i 15 lat, a ich okoliczności były zbliżone: podczas spotkań Carter miał proponować seks, a gdy spotykał się z odmową, brał dziewczynki siłą.
Zobacz też: Nick Carter z Backstreet Boys OSKARŻONY O GWAŁT! Miał "pozbawić piosenkarkę dziewictwa siłą"
W kwietniu tego roku o dwukrotny gwałt oskarżyła Nicka jego ekspartnerka, Laura Penley, która twierdzi, że choć początkowo łączyła ich konsensualna relacja, podczas jednego ze spotkań została zgwałcona po tym, jak odmówiła stosunku. Gwiazdor miał ją przeprosić i spotkać się ponownie, żeby… znowu zrobić to samo. Penley, podobnie jak wspomniana wyżej Ruth, również twierdzi, że wokalista zaraził ją wirusem HPV, który w jej przypadku doprowadził do zachorowania na raka szyjki macicy. Carter, słowami swoich prawników, zaprzeczył wszystkim oskarżeniom i w niektórych przypadkach próbował nawet pozwać kobiety za zniesławienie.
Toksyczny związek z Paris Hilton
Mało kto pamięta, że na przełomie 2003 i 2004 roku gwiazdor Backstreet Boys spotykał się z Paris Hilton. Związek przetrwał zaledwie siedem miesięcy, ale wzbudzał spore zainteresowanie mediów. W swojej wydanej w 2013 roku autobiografii "Facing the Music and Living to Talk About It" wokalista nie miał jednak za wiele dobrego do powiedzenia o dziedziczce hotelowej fortuny.
Paris była dla mnie najgorszą osobą na świecie, z którą się umawiałem. Karmiła moje najgorsze impulsy, jeśli chodzi o imprezowanie - pisał w książce.
W autobiografii nie znalazło się za to miejsce na odniesienie się do rzekomego incydentu, który miał się wydarzyć na początku 2004 roku. Prasę obiegły zdjęcia posiniaczonej Hiltonówny, a w amerykańskich mediach krążyły wypowiedzi "znajomych Paris", którzy twierdzili, że za pobiciem stał właśnie Carter. Do incydentu miało dojść w jego hollywoodzkiej posiadłości, którą Nick chciał opuścić, a jego ówczesna partnerka nie chciała mu towarzyszyć. Przyjaciele celebrytki twierdzili, że ta była "śmiertelnie przerażona", a siniaki na jej ciele widywali już wcześniej. Nick wszystkiemu zaprzeczył w rozmowie z magazynem "People", utrzymując, że "nie jest takim typem osoby". Krótko po tym para się rozstała.
Hilton nie chciała się wówczas wdawać w szczegóły i jedynie zapewniała w mediach, że czuje się dobrze i "cieszy się, że jest singielką". Nieco więcej o feralnej nocy, choć bez wskazywania nazwisk, opowiedziała w filmie dokumentalnym "This is Paris" z 2020 roku.
Pokłóciliśmy się. Próbowałam wyjść z jego domu, a on się strasznie wkurzył i po prostu mnie złapał i ciągnął. Nie pamiętam większości, bo zdarzały mi się gorsze rzeczy. Duszono mnie, rzucano we mnie telefonami, komputerami, i akceptowałam to, bo wydawało mi się to prawie normalne. On kocha mnie tak bardzo, że aż wariuje. Tak bardzo tego pragnęłam, że byłam gotowa zaakceptować to, że mnie uderzą, będą na mnie krzyczeć, będą na mnie wrzeszczeć, będą mnie dusić… - wspominała traumatyczne związki z mężczyznami.
Mroczna przeszłość w Backstreet Boys
Jeśli wierzyć plotkom, sam Carter również był narażony na molestowanie seksualne. Tak przynajmniej twierdzi jego matka, Jane Carter, która w jednym z wywiadów powiedziała, że "pewne rzeczy miały miejsce", mając na myśli menedżera i założyciela Backstreet Boys, Lou Pearlmana. Mężczyzna został po latach oskarżony nie tylko o przekręty finansowe na horrendalne sumy, kilkuset milionów dolarów (oszukani mieli być również członkowie Backstreet Boys), ale i molestowanie seksualne. W 2009 roku w artykule "Vanity Fair" wypowiedziała się grupa wokalistów, którzy byli rekrutowani przez Pearlmana jako młodzi chłopcy marzący o karierze w boysbandzie. Między lekcjami śpiewu i tańca spędzali sporo czasu w posiadłości biznesmena. Miał on ich również zabierać do klubów ze striptizem, obnażać się przed nimi, pokazywać pornografię czy wprost proponować seksualne masaże i inne aktywności.
Niektórzy chłopcy żartowali z tego. Pamiętam, jak jeden z piosenkarzy zapytał mnie, czy pozwoliłem już Lou mi obciągnąć - zdradził w rozmowie z "Vanity Fair" Steve Mooney, który pracował jako asystent menadżera. Nick między słowami zaprzeczał, że był wśród ofiar Pearlmana, ale nigdy tego wprost nie zdementował.
Czarna seria zgonów rodzeństwa
W ciągu ostatnich kilkunastu lat Carter doświadczył też przedziwnej serii tragicznych i przedwczesnych śmierci w najbliższej rodzinie. Wokalista miał czwórkę rodzeństwa: trzy siostry i brata Aarona. W 2012 roku zmarła Leslie Carter, która również próbowała swoich sił w przemyśle muzycznym i telewizyjnym. Powodem śmierci 26-latki było przedawkowanie narkotyków, a rodzice mieli obwiniać Nicka za śmierć siostry, twierdząc, że "nie doszłoby do tego, gdyby chciał jej pomóc". Gwiazdor nie pojawił się na jej pogrzebie, tłumacząc to "toksyczną relacją z rodziną".
Dziesięć lat później w podobnych okolicznościach zmarł 34-letni Aaron Carter, z którym Nick również w pewnym momencie zerwał całkowicie kontakt, choć w latach 90. uchodzili za złote rodzeństwo show-biznesu. W grudniu 2023 wskutek zatrucia spowodowanego działaniem fentanylu i metamfetaminy zmarła z kolei 41-letnia Bobbie Jean. Na świecie została Nickowi z biologicznego rodzeństwa tylko najmłodsza Angel Carter, z którą, jak sam zapewnia, ma dobry kontakt i pracuje wspólnie nad projektem na rzecz zdrowia psychicznego dzieci.
Zobacz też: Aaron Carter dostał zakaz zbliżania się do brata! Nick Carter twierdzi, że GROZIŁ jego ciężarnej żonie...
Nic więc dziwnego, że wszystkie te skandale i kontrowersje gwiazdor próbuje zostawić za sobą. W wywiadach zapowiada nie tylko koncertowanie z Backstreet Boys, ale i wydawanie muzyki na własną rękę. Skupia się też na małżeństwie z Lauren Kitt i wychowywaniu ich trójki dzieci: syna Odina i dwóch córek, Saoirse i Pearl.