Najbardziej kultowe momenty z "Kevina samego w domu". Tym wyborem Was zaskoczymy!
Święta coraz bliżej, dlatego, żeby pomóc Wam poczuć ten magiczny klimat, postanowiliśmy przygotować ranking najbardziej ikonicznych momentów z filmu "Kevin sam w domu". Sceny, która zajęła pierwsze miejsce, mogą się chyba domyślić wszyscy...
Nie ma to jak cieszyć się ze zniknięcia rodziny na święta. Oto najbardziej kultowe sceny z filmu "Kevin sam w domu"
Święta to czas rodzinnych spotkań, góry pierogów i niekończących się powtórek kultowych filmów, bez których nie wyobrażamy sobie grudnia. Jednym z nich jest oczywiście "Kevin sam w domu", który od lat z powodzeniem łączy pokolenia. Choć widzieliśmy go już kilkanaście (a może i kilkadziesiąt) razy, za każdym razem śmiejemy się w tych samych momentach. Bo czy można się znudzić pułapkami zastawionymi przez pomysłowego 8-latka? Albo reakcją mamy Kevina, gdy orientuje się, że zostawiła go samego w domu?
ZOBACZ: Rozwiąż WIELKI QUIZ i sprawdź, czy co roku uważnie oglądasz Kevina
Właśnie dlatego przygotowaliśmy ranking najbardziej kultowych scen , które na stałe zapisały się w historii kina. Od pełnych humoru momentów, przez te wzruszające, aż po genialne dialogi – mamy wszystko, co kochamy w Kevinie. Przygotujcie kakao, owińcie się kocem i sprawdźcie, które z nich trafiły na "podium". Jeśli przyjdą Wam do głowy sceny, których zabrakło poniżej, koniecznie napiszcie o nich w komentarzach.
"Dzień, w którym gasną wszelkie spory"
Zaczniemy przewrotnie, bo od końcowej sceny, która często jest niedoceniana lub nawet pomijana. Otóż Kevin w trakcie swojego samotnego pobytu w domu zaprzyjaźnił się z sąsiadem, który wcześniej uchodził za postrach dzieci. To dzięki 8-latkowi i jego beztroskiemu podejściu pan Marley decyduje się na odbudowanie relacji z córką i wnuczką, z którymi ostatecznie spędza święta. Idealny finał nie istnie...
Matka Polka, a raczej matka Kevina wracająca z zespołem polki
Trudno o bardziej wymowną scenę niż ta, w której zdesperowana matka Kevina decyduje się na powrót do syna, wsiadając z nieznajomymi mężczyznami do vana. Jak zapewne doskonale pamiętacie, okazali się oni zespołem polki, który dostarczył Kate McCallister niezłych wrażeń. Dziś byłaby to scena z horroru?
"Fuller nie przesadzaj z Pepsi"
Jedną z najbardziej wymownych, a zarazem komicznych scen jest ta, gdy Kevin dowiaduje się, że został skazany na spanie z młodszym kuzynem, który ma skłonność do moczenia łóżka. Jakże wielkie było rozgoryczenie głównego bohatera, gdy dorośli zwrócili Fullerowi uwagę, aby nie przesadzał z ilością napoju do kolacji, a ten posłał współlokatorowi wymowny uśmieszek...
"Snakes? Nie znam żadnego Snakesa"
Jak kreatywność 8-latka może odstraszyć włamywaczy? Wystarczy puścić film gangsterski imitujący kłótnię, po czym włożyć petardę do garnka, żeby spotęgować efekt strzelania. Tak przynajmniej zrobił Kevin, który sprawił, że Marv w popłochu uciekł do auta. To właśnie tam z ust jego zdziwionego kolegi padły kultowe słowa, będące już definicją naiwności, a nawet inspiracją koszulek: "Snakes? Nie znam żadnego Snakesa". Genialne!
"Sprawiłem, że moja rodzina zniknęła"
Chłopiec po serii nieprzyjemnych zdarzeń z krewnymi ma ich przed świętami zupełnie dość i nic dziwnego, że w akcie desperacji życzy sobie, aby wszyscy zniknęli. Zbieg okoliczności, a raczej pośpiech dorosłych, spełnia jego "marzenie". Scena, w której Kevin orientuje się, że został w domu sam na święta, to istny majstersztyk. Początkowa trwoga na twarzy zmienia się w wyraz szczerej satysfakcji. Musicie przyznać, że chyba każdy z nas zaliczył taki moment z rodziną...
"Kevin!"
Chyba zgodzicie się z nami, że ta scena zasługuje na pierwsze miejsce i stanowi znak rozpoznawczy filmu. Chodzi oczywiście o reakcję matki Kevina, gdy ta w samolocie zdaje sobie sprawę, że zapomniała o swoim synu. Krzyk Catherine O'Hary był tak autentyczny, że moglibyśmy go używać zamiast "Wesołych Świąt". Nic więc dziwnego, że producenci postanowili odtworzyć tę scenę w kolejnej części.