To koniec pewnej epoki. Czemu odejście Anny Wintour z "Vogue’a" jest jak abdykacja papieża w modowym Watykanie?
Anna Wintour odchodzi z amerykańskiego "Vogue’a" po 37 latach rządów, które zmieniły oblicze mody, mediów i popkultury. Nazywana królową stylu i "Atomową Wintour", trzymała w garści losy projektantów, celebrytów i całych branż. Jej wpływ wykraczał daleko poza okładki, sięgał polityki, estetyki i społecznych narracji. Teraz świat zastanawia się, kto i czy w ogóle ktoś zdoła zająć jej miejsce.
W czwartek media na całym świecie obiegła wiadomość, która przez dekady wydawała się nie do pomyślenia: Anna Wintour rezygnuje z funkcji redaktorki naczelnej amerykańskiego "Vogue’a". Po 37 latach opuszcza stanowisko, które uczyniła jednym z najbardziej wpływowych w kulturze popularnej. Owszem, pozostaje w Condé Nast jako globalna dyrektorka ds. treści. Ale to nie to samo. Bo od dziś stery "Vogue’a" w USA, symbolicznej stolicy mody i prestiżu, przejmie ktoś inny. A to tak, jakby ktoś inny miał decydować, która pora roku nastanie po lecie.
Anna Wintour: kobieta, która dyktowała porządek świata mody
Niektórzy widzą w Annie Wintour ikonę, inni reżim. I jedni, i drudzy mają rację. Jej obecność w świecie mody była absolutna. Przez niemal cztery dekady to ona decydowała, co stanie się trendem, kto zrobi karierę i kto zniknie bez śladu. Nie tylko trzymała rękę na pulsie, ale biła własnym rytmem. Takim, który słyszał cały świat.
Zapoznaj się z pełną treścią przy użyciu darmowego konta
Zaloguj się teraz, aby uzyskać nieograniczony dostęp do naszych ekskluzywnych artykułów, pogłębionych treści i eksperckich materiałów