Toksyczni, tchórzliwi, chamscy. Oto ranking najgorszych facetów z "Seksu w wielkim mieście"
W "Seksie w wielkim mieście" mieliśmy sposobność poznać całą plejadę toksycznych mężczyzn, którzy mocno namieszali w życiach bohaterek serialu. Specjalnie dla Was stworzyliśmy zestawienie najgorszych facetów, z którymi spotykały się Carrie, Samantha, Miranda i Charlotte. A Wam, który z serialowych związków najbardziej działał na nerwy?
Perypetie czterech mieszkanek Nowego Jorku: neurotycznej felietonistki Carrie, żądnej przygód agentki PR Samanthy, ironicznej prawniczki Mirandy i konserwatywnej właścicielki galerii sztuki Charlotte, mogliśmy śledzić przez sześć sezonów. Pierwszy odcinek wyemitowano w 1998 roku. Spośród czterech przyjaciółek, różniących się od siebie charakterami, wartościami i celami w życiu, każdy mógł znaleźć tą, z którą utożsamiał się najbardziej. Przeważnie jednak odkrywało się szczególne cechy swojego charakteru w każdej z nich po trochu.
Jak na tamte czasy, łamiący tematy tabu serial można było uznać za wyjątkowo postępowy. Bohaterki bez skrępowania wymieniały się intymnymi szczegółami ze swojego życia seksualnego z mężczyznami, od których bynajmniej nie stroniły. I choć dziś bijąca niegdyś rekordy popularności produkcja nieco trąci myszką - wiele poruszonych tam wątków fatalnie się zestarzało - serial wciąż cieszy się mianem kultowego.
ZOBACZ TAKŻE: Wielki quiz o "Seksie w wielkim mieście": Tylko prawdziwa fanka Carrie Bradshaw rozwiąże go bezbłędnie!
Dlatego większość fanów przymyka oko na fakt, że niektóre wybory miłosne nowojorczanek pozostawiały wiele do życzenia. Decyzja o wchodzeniu w relacje romantyczne jest oczywiście indywidualna i zależy od wielu czynników, takich jak osobiste cele, wartości i preferencje, jednak w kilku (jeśli nie kilkunastu) przypadkach wybierani przez bohaterki serialu faceci byli chodzącymi "czerwonymi flagami". Oto subiektywny ranking najgorszych mężczyzn w "Seksie w wielkim mieście":
5. Trey MacDougal
Trey MacDougal był impotentem nie tylko pod względem seksualnym, lecz także emocjonalnym. Dał temu wyraz, gdy sprezentował zmagającej się z bezpłodnością małżonce wycięte z kartonu dziecko. Pod przykrywką przystojnego lekarza Trey okazał się być nie tylko niedojrzałym maminsynkiem, ale też manipulantem stosującym gaslighting, obarczającym Charlotte winą za swoje problemy. Pod koniec MacDougal nieco się zrehabilitował w moich oczach, gdy po rozwodzie przepisał Charlotte swoje mieszkanie na Upper East Side, mimo protestów zawziętej rodzicielki.
4. Aleksandr Petrovsky
Rosyjski artysta z głębokimi kieszeniami miał być ucieleśnieniem fantazji o przystojnym sponsorze, dla którego możesz rzuci wszystko i przeprowadzić się do Paryża, by opływać w luksusy. Dzięki "uprzejmości" majętnego plastyka Carrie mogła całe dnie przesiadywać w najbardziej eleganckich butikach i oczyszczać z funduszy jego kartę kredytową. Jeśli Bradshaw wyciągnęła z tego związku jakąś lekcję, to taką, że w życiu nic nie jest za darmo. By móc korzystać z jego "dobroci", felietonistka musiała być na jego każde zawołanie i stawiać potrzeby oraz oczekiwania artysty na piedestale. Gdy nie spełniała jego żądań, musiała liczyć się oziębłym, a nawet wrogim traktowaniem.
3. Richard Wright
Niestety Carrie nie była jedyną osobą w serialu, której poczucie własnej wartości zostało doszczętnie zszargane przez drugą połówkę. Samantha, entuzjastka seksualnych eskapad, przez lata wystrzegała się związków, preferując bezwstydny hedonizm. Wszystko układało się śpiewająco, aż do momentu, kiedy to na jej drodze stanął Richad Wright. Rekin biznesu w pierwszych słowach swojego listu przyznał się do bycia szowinistą, obwieszczając Samancie, że nie chce jej zatrudnić mimo obiecującego CV, bo "kobiety są takie emocjonalne". Jego natura playboya i ciągła potrzeba skoków w bok doprowadziła do tego, że przebojowa agentka PR zatraciła swój hart ducha. Co gorsza, w szóstym sezonie hotelowy magnat próbował zniszczyć związek Sam z Smithem Jerrodem. Na szczęście bezowocnie.
2. Mr Big
Swego czasu osobiście mu kibicowałem, naiwnie wierząc, że Carrie i Big są sobie przeznaczeni. John był przystojny i bogaty. Czarujący i tajemniczy. Prawdziwy macho. Rozbijał się po Manhattanie czarną limuzyną, pali najdroższe cygara, a ukochaną rozpieszcza prezentami. Po odświeżeniu sobie wszystkich sezonów dotarło do mnie jednak, jak wiele w nim toksyczności, gdy z premedytacją usiłował wzbudzić u niej autodestrukcyjne zapędy. Najpierw podrywał ją, bezceremonialnie porzucił, by następnie ożenić się z kimś innym, wciągnąć ją w romans, gdy ona była szczęśliwa w związku z Aidanem. Gdy tylko Bradshaw się z kimś wiązała, jej wartość w oczach Biga wzrastała, gdy wracała na rynek singli, biznesmen znowu stawał się niedostępny. Za każdym razem zostawiając Carrie w emocjonalnej rozsypce.
1. Jack Berger
Osobiście uważam, że Jack Berger był najgorszym facetem w całym serialu "Seks w wielkim mieście". Co prawda, od samego początku pisarz dawał Carrie sygnały, że nie jest odpowiednim kandydatem na partnera. To nie powstrzymało bohaterki przed poderwaniem go i zbudowaniem z nim relacji, nawet mimo początkowych problemów w alkowie. Berger wyraźnie nie radził sobie z faktem, że Bradshaw lepiej radzi sobie od niego zawodowo, dlatego co i rusz pozwała sobie na złośliwości i chamskie przytyki, by przypadkiem nie poczuła się zbyt pewnie. Potem nastąpiła emocjonalna niedostępność, kolejne pojednanie i wreszcie - właśnie wtedy, gdy Carrie myślała, że rozwiązali swoje problemy - na jej lodówce zawisła niesławna karteczka samoprzylepna pozostawiona w środku nocy, gdy Berger wymknął się jak tchórz, którym zawsze był.