Jak będąc gwiazdą nie stoczyć się na dno? Romans z nauczycielką to nie jest dobry pomysł!
Życie gwiazd to dla wielu obserwatorów show-biznesu bułka z masłem, ale czasem tak nie jest. Czasem - nieco na własne życzenie - celebryci lądują na dnie. Pudelek VIP radzi, jak uniknąć problemów - gdy sława niespodziewanie zapuka do twych drzwi. Dziś robimy to na przykładzie gwiazdy "Terminatora 2", Edwarda Furlonga.
Gdy na początku lat 90. poznał go cały świat za sprawą drugiej części "Terminatora", wydawało się, że Edward Furlong zrobi spektakularną karierę w Hollywood. Film Jamesa Camerona odniósł ogromny sukces i sprawił, że historia o podróżach w czasie i sztucznej inteligencji walczącej z ludzkością, podbiła serca milionów widzów.
Podbić je w przyszłości miał też sam Furlong, jednak szybko okazało się, że poza kilkoma rolami w niezależnych produkcjach (w tym w docenionym "Więźniu Nienawiści"), zaczął być zapamiętywany z kolejnych przykładów marnowania sobie życia.
Jeśli nie chcecie upaść na dno jak nastoletni gwiazdor, który stał się symbolem zmarnowanej kariery, mamy dla Was trzy złote rady. Oto one:
Romans z nauczycielką to fatalny pomysł
Relacja 13-latka z 26-letnią kobietą jest co najmniej kontrowersyjna, a pewnie bardziej pasują epitety niestosowna, szokująca lub skandaliczna. A tak było w przypadku Edwarda Furlonga i jego prywatnej nauczycielki - Jacqueline Domac.
Poznali się jeszcze na planie "Terminatora", a niedługo później o 13 lat starsza kobieta została jego menedżerką.
Późniejsze losy tej - jakże osobliwej - pary pokazują, że ta historia nie wyszła nikomu na dobre, a rację miał wujek młodego aktora, który wszystkimi sposobami starał się rozbić wspomniany związek (oskarżył nawet kobietę o gwałt na nieletnim, na co pozwalało mu prawo w Kalifornii).
Pod opieką Domac kariera Furlonga nie ruszyła z kopyta. Skoro nie wypaliło na polu zawodowym, to może para dogadywała się prywatnie? Nic bardziej mylnego. Na jaw wyszły toksyczne zachowania samego aktora, którego oskarżono o przemoc domową.
Historia tej pary nie kończy się happy endem, tak jak z resztą następne związki Furlonga, które tym razem "pomogły" mu niszczyć alkohol i narkotyki. Z nimi upadły gwiazdor miał coraz więcej wspólnego.
Zadbaj o uzębienie. Na przykład ograniczając substancje psychoaktywne
To że aktor gra nie tylko swoją charyzmą, ale i twarzą, wiadomo nie od dziś. Gorzej, jeśli Twoja twarz przestaje wyglądać znajomo. A dzieje się tak, bo wyniszczają ją narkotykowe koktajle.
Edward Furlong mógłby być chodzą antyreklamą dla wszystkich używek , których w życiu próbował. A idziemy o zakład, że trochę tego było. Świetnie zapowiadający się chłopak stracił zęby z powodu swojej "miłości" do różnego rodzaju zbyt niebezpiecznych substancji.
Jakby tego było mało, uzależnienie doprowadziło go na skraj bankructwa. Nie będziemy zbytnio odkrywczy, gdy powiemy, że nie polecamy iść w ślady odtwórcy Johna Connora, zwłaszcza jeśli zależy wam na zębach.
Unikaj aktywizmu, gdy piłeś alkohol
Alkohol i narkotyki doprowadziły Furlonga też do problemów z prawem. Nawet do takich najbardziej kuriozalnych. Doceniamy, że aktor znany z "Terminatora" jest zagorzałym obrońcą zwierząt. Jednak wszystkim radzimy - nie próbujcie ratować zwierząt będąc pod wpływem alkoholu. Na podobny krok wiele lat temu zdecydował się bohater tego tekstu, co skończyło się dla niego wizytą w sądzie.
W stanie wskazującym zaczął wyrzucać homary ze sklepowego kontenera, a ponadto wszczął awanturę z jego właścicielem. Efektem było aresztowanie i mandat za zakłócanie porządku w miejscu publicznym.